Owen Yeates. Prywatny detektyw. Człap. Pierwszy Sprawiedliwy Wszechświata, jak sam z siebie pokpiwa. Niekwestionowany mistrz świata w pakowaniu się w kłopoty, przy których jego protoplasta, Philip Marlowe, uległby depresji i porzucił zawód. Owen − nie. „Przyciągam kłopoty jak butelki korkociąg” − powie kiedyś do przyjaciela. Albo tylko pomyśli. Na pewno, jeśli już dopadają go kłopoty, to nie w osobie komornika czy upierdliwego sąsiada, zwłaszcza, że Owen jeśli już z kimś zadziera to musi to być, na przykład, Imperium Czasu, czyli firma, która zawłaszczyła sobie metodę spowalniania czasu i czerpie z niej zyski bardzo, ale to bardzo obfite.
Owen odsuwa z zasięgu ręki butelkę whiskey, kupuje drugą zapasową paczkę goldengate'ów i przeładowuje ulubionego Elephanta, nie zapominając o biffaksie, mniejszym jego bracie.Ten ekwipunek oraz niewyczerpane zasoby inteligencji i intuicji pozwalają mu rozwikłać sprawę, której początek, śledzenie niewiernego męża, wydaje się być sprawą dla paparazzich raczej. Ale nie, Owen nawet z upuszczonego na trawnik opakowania potrafi wykręcić aferę. Ponadczasową.