Matka Leandra wbiła we mnie spojrzenie, aż rozbolała mnie trzustka. Jej źrenice zrobiły się nienaturalnie wielkie, a długie palce postukiwały o filiżankę z kawą. Wwiercała się tak jeszcze z dziesięć minut, szczegółowo penetrując wszelkie zakątki mojego ciała, które mogłyby zdyskredytować mnie w jej oczach. Nierówne nerki? Koślawe serce? Zbyt zwinięte jelito cienkie? Zrozumiałam, że idealna kobieta, która mogłaby zaopiekować się jej synem, nie istnieje. Problemu nie stanowią trzy nowe pryszcze, które próbowałam ukryć pod pudrem, tylko ja sama. Ogólnie. Ja jako ja.
„Uwielbiam poczucie humoru Nataszy Sochy. »Maminsynek« gwarantuje uśmiech na twarzy przez kilka dobrych godzin! Polecam!”
Magdalena Witkiewicz
„Nie będziecie w stanie odłożyć tej arcyzabawnej książki, dopóki nie poznacie jej zaskakującego zakończenia”.
Anna Grzyb, asymaka.blogspot.com